Podczas festiwalu organizowanego w Szczyrku przez firmę, która będzie wykonywała wyciągi narciarskie „Beskid”, swoją prezentację miał Adam Bielecki, czołowy himalaista młodego pokolenia w Polsce. Prezentował i wyświetlał na komputerze oraz barwnie opowiadał o wyprawach górskich. Jednym z pierwszych zdjęć wyświetlanych na komputerze, było schronisko w Wilkowicach i nasz młody Adam Bielecki. Wszystkim członkom sekcji górskiej „Wrót Beskidów” podniosło się ciśnienie i doznaliśmy miłej satysfakcji. To było u nas w Wilkowicach, w naszym schronisku. Od razu wpadliśmy na pomysł, aby zapytać go czy możemy w schronisku wywiesić to zdjęcie z pierwszych wypraw górskich świetnego i sławnego już himalaisty. Zgodził się. Zdjęcie już można obejrzeć. Wyraził zgodę również na spotkanie z członkami „Wrót Beskidów” na Magurce i zrobienie zdjęcia w tym miejscu po trzydziestu latach. Zdjęcie wykonał ojciec Adama – Romuald Bielecki w 1985 roku. Na zdjęciu jest Adam Bielecki z siostrą Agnieszką – również himalaistką. Już cieszymy się na to spotkanie. Termin spotkania wyznaczy himalaista. Będziemy mogli posłuchać o jego wyprawach, obejrzeć przepiękne plenery i miejsca, które zwiedził jak i szlaki które zdobył. Prowadzone są rozmowy, himalaista wyraził zgodę i powiedział, że będzie na Magurce, gdy mu czas na to pozwoli. Termin spotkania podamy do wiadomości.
W dniach od 23-25 stycznia sekcja górska „Wrót Beskidów” udała się w Tatry Zachodnie, celem zdobycia pierwszego szczytu – Wołowca (2064 m n.p.m.). Baza wypadowa: schronisko na polanie Chochołowskiej. W wyprawie uczestniczyło sześć osób w tym także dwie z klubu wysokogórskiego z Bielska –Białej. Trasa biegła przez schronisko na szczycie Grześ (1653 m n.p.m.), przez szczyt Rakoń (1879 m n.p.m.) na Wołowiec. Nie ma tam schroniska, tylko sam szczyt (zdjęcie ze szczytu), jest to szczyt graniczny Polski ze Słowacją. Widać z niego przepiękne szczyty – Rohacz Płaczliwy (2125 m n.p.m.), Rohacz Ostry (2125 m n.p.m.). Byliśmy ponad pułapem chmur. Powrót tą samą drogą. Trasę przemierzyliśmy w ciągu siedmiu godzin.
Oto jak relacjonuje powyższą wyprawę kolega Mateusz Romaniak: „23 stycznia o godzinie 20:00 dojechaliśmy do ostatniego parkingu w dolinie Chochołowskiej. Dalej przeszliśmy pieszo do schroniska na polanie Chochołowskiej, do którego dotarliśmy około 21:30. Po zakwaterowaniu ustaliliśmy plan na sobotę i poszliśmy spać z marzeniami o pięknych tatrzańskich szczytach. Pobudka o 5:45, szybkie śniadanie i wymarsz parę minut po siódmej. Mieliśmy informację, że ścieżka na Wołowiec jest wydeptana. W związku z tym nie zabraliśmy rakiet śnieżnych, mimo że nie szliśmy od parkingu do schroniska, ale „lepiej nosić niż się prosić”. Odważyliśmy się iść ścieżką, o tyle to jest ważne, że jeżeli by zboczyć ze ścieżki, to śniegu było więcej jak „po pas”. Zabraliśmy ze sobą tylko raki (to są takie specjalne nakładki na spód buta ułatwiające poruszanie się w terenie oblodzonym). Pogoda nam średnio dopisała. Tatry Zachodnie są piękne, idąc średnim tempem zachwycaliśmy się urodą gór. Wiał wiatr, około pięćdziesiąt kilometrów na godzinie na szczycie, odczuwalny, ale nie dokuczliwy. Nagrodę za trud otrzymaliśmy na szczycie Wołowca, ponieważ zaświeciło nam Słońce i ukazały się lśniące i piękne szczyty, które przywitały nas swoimi uroczymi promieniami. Po powrocie do schroniska tą samą drogą, zjedliśmy ciepły posiłek i długo rozmawialiśmy o naszej wyprawie oraz planach wypraw wysokogórskich na ten rok. Myśleliśmy również jak to by było dobrze, gdyby więcej mieszkańców Wilkowic mogło przeżyć z nami te chwile. Rano w niedzielę po śniadaniu udaliśmy się w drogę powrotną do samochodu i do domu. Zapraszamy wszystkich chętnych turystów do sekcji górskiej „Wrota Beskidów”. Mój telefon: 504 131 311, Romaniak Mateusz.”
I tak zakończyła się pierwsza wyprawa sekcji górskiej „Wrót Beskidów” 23-25 stycznia 2015 roku w Tatry Zachodnie.
Władysław Wala