358 rocznica bitwy na szańcach

Opublikowano 28 stycznia 2014, wtorek o 20:31.

Inwazja wojsk szwedzkich na Polskę w 1655 roku budziła trwogę króla, szlachty, mieszczan i chłopów polskich. Potęga króla szwedzkiego Karola Gustawa Wazy była tak wielka, że w krótkim okresie czasu Szwedzi prawie bez oporu opanowali cały nasz kraj łącznie z Krakowem. Groziła nam utrata państwa. Bronił się skutecznie jedynie klasztor Jasnogórski w Częstochowie z księdzem Augustynem Kordeckim na czele, w okresie od 18 listopada do 27 grudnia 1655r. i kto jeszcze?

W 1655 roku przez Wilkowice przejeżdżała udająca się na emigrację królowa polska Maria Gonzaga. W tym czasie w Żywcu przebywał król Polski Jan Kazimierz/na pewno też jechał przez Wilkowice/. Poprosił On Żywieckich VIP-ów/teraz tak byśmy to nazwali/ między innymi administratora łodygowickiego Jana Grzegorza Torysińskiego, ks. Stanisława Kaszkowica /proboszcza Łodygowic/ i innych „znamienitych” mieszczan żywieckich o zatrzymanie wojsk szwedzkich. Polecił im uzbroić miejscowych górali i rozpocząć podjazdową walkę ze Szwedami. Okupujący w tym czasie Kraków Szwedzi, przygotowywali najazd na państwo Żywieckie, ponieważ władze miasta odmówiły płacenia dużej kontrybucji i złożenia hołdu królowi szwedzkiemu. W tym czasie do Żywca prowadziły dwie drogi: przez Międzybrodzie i przez Wilkowice. Elita mieszczan żywieckich decyduje aby w delcie rzeki Skleniec i Białej odnowić szańce, które zostały zdemolowane przez wojska austriackie i milicję mieszczańską w odwecie za pograniczne awantury Stanisława Warszyckiego władcy Państwa Łodygowickiego. Warszycki rościł sobie pretensje do bielskiego lasku miejskiego i Mikuszowic po lewej stronie rzeki Białej. W 1655r szańce odbudowano i to tak fachowo, że Szwedzi myśleli, iż przy ich budowie pomagali specjaliści holenderscy. / Tak pisał graf Wrzesowicz w swoim raporcie do króla Karola Gustawa „określił szaniec środkowy jako imponujący rodem z Holandii”/.

8 marca 1656 roku rano, regularne wojsko szwedzkie zaatakowało szańce. Środkowy szaniec najlepiej usypany broniły główne siły polskie i oddział chłopski/nasi rodacy też walczyli w tym oddziale/ pod dowództwem wspomnianego ks. Stanisława Kaszkowica/ który wcześniej prowadził swoje oddziały chłopskie do obrony Jasnej Góry/, oraz podstarościego czorsztyńskiego Jana Karwackiego. Bocznych redut broniły: prawą 400 hajduków pod dowództwem Jana Grzegorza Torosińskiego, lewą- oddziały piechoty z chłopami z Wilkowic i Mikuszowic pod wodzą prawdopodobnie podstarościego żywieckiego Marcina Piegłoskiego. Przed szańcami stał oddział konny polskiej jazdy liczący kilkudziesięciu jezdnych. Wojskami szwedzkimi dowodził graf Wrzesczewicz Jan Weyhard. Był oficerem najemnym czeskiego pochodzenia na służbie króla szwedzkiego. Znany z literatury poświęconej obronie Jasnej Góry pod nazwiskiem Wrzeszczowic. Graf Weyhard podzielił oddziały szwedzkie na trzy grupy uderzeniowe. Polacy walczyli dzielnie, walka trwała, Polacy nie ustępowali. Pierwszy sukces Szwedów miała grupa prawa i było to rozbicie polskiego oddziału jazdy konnej przez oddziały szwedzkiego majora Schachta. Zginęło 13 szlachciców polskich i to majorowi pozwoliło na atak na prawy szaniec od strony lasu i wyparciu obrońców, którzy w popłochu opuścili szaniec. Major Schacht mógł wówczas zaatakować środkowy szaniec od tyłu. Załoga głównych sił polskich i oddziałów chłopskich broniła się znakomicie i bohatersko, co doprowadzało grafa Wejhard do wściekłości. Graf dowodził atakiem Szwedów na środkowy szaniec. Zaskoczone manewrem okrężeniowym majora Schacht oddziały Polskie, wzięte w dwa ognie uległy nawale. Po obu stronach było wielu zabitych i rannych. Graf Wejchard znany z wielkiego okrucieństwa i bezwzględności, kazał zamordować jeńców a w odwecie, że nasi rodacy byli obecni w oddziałach chłopskich, tak dzielnie stawiali opór najeźdźcy. Zrabowali, a później spalili folwark Wilkowicki oraz wsie Wilkowice i Mikuszowice. Jak pisze Dziejopis „na popiół obrócili”. Cytat „Co stało się po zachodzie słońca, stąd zapalenie ogniów wielkich do Żywca widziano i ludzi ustraszyło”./A. Komoniecki „Dziejopis Ż ywiecki” rok 1704 strona 196. W czasie trwania walk kilku rannych Szwedów nie zdążyło z wojskami maszerującymi na Żywiec i zostało w Wilkowicach. Nasi rodacy nie zemścili się za doznane krzywdy wręcz przeciwnie udzielili im pomocy. Czuli się u nas dobrze a nawet założyli u nas rodziny. Do dzisiejszego dnia na określenie niektórych domów w górnych Wilkowicach ludzie mówią potocznie „do Szweda”.

Przegranej bitwy nie możemy się wstydzić. Była to walka z najlepszą w tym czasie armią w Europie, która bez większego oporu zalała całą Polskę a tu na pograniczu wsi Wilkowice i Mikuszowice stawiono im taki silny opór. To powinno być utrwalone w historii, a dzieci w szkołach muszą się o tym uczyć. Pamiętam, że w Szkole Podstawowej w Wilkowicach Pani Imielska nam o tym mówiła/Dyr. Imielski pisał opracowanie szczegółowe, może ktoś wie lub słyszał o tym opracowaniu?. Ta bitwa uświadomiła Polakom, iż Szwedom można się przeciwstawić, a potędze szwedzkiej dać opór i można podjąć z nimi walkę. Było tak, że Szwedzi pod wieczór 8 marca 1656 roku dotarli do Żywca, który poddał się bez walki co budzi zdumienie historyków. Nazajutrz rano nastąpił atak zbójników Klimczoka, Szwedzi pospiesznie wycofali się z Żywca i przez Międzybrodzie uciekli pod Kraków nie podejmując walki. Od tego momentu Polska „powstała” a Szwedzi przegrani wycofują się z Polski. Bitwa Wilkowicka mimo, iż przegrana okazała się zwycięska. Powinniśmy być z tego dumni ale przede wszystkim tego historycznego momentu nie można zapomnieć i to główny powód aby przypominać jak i kiedy to było. Było to 8 marca 1656 roku w delcie rzeki Skleniec i Białej na pograniczu wsi Wilkowice i Mikuszowice. To jesteśmy winni naszym poległym krajanom, którzy ponieśli potężne straty zarówno moralne jak i majątkowe. Jeszcze raz powtarzamy o tym powinno się uczyć w szkołach ale przede wszystkim wiedzieć powinno nasze lokalne społeczeństwo ale wiedzieć i pamiętać o tym powinna cała Polska i Europa. Na uroczystej akademii z okazji „Święta Niepodległości”, młodzież mówiła o bitwie w Mkuszowicach. Kochana młodzieży wam dedykuję ten artykuł. To nie była bitwa w Mikuszowicach. Zapamiętajcie, to bitwa w Wilkowicach gdzie usypano obronne szańce, na pograniczu wezbranej wówczas rzeki Skleniec./w okolicach dawnego ”Stalownika”/.Szańce musiały być usypane w Wilkowicach, bo przecież nikt nie budował by szańców za rzeką Skleniec to wynika z logiki strategii wojennej.

WŁADYSŁAW WALA

Rekonstrukcja wydarzeń z 8 marca 1656 roku. Według naszego rozeznania najlepsza arena rekonstrukcyjna bitwy na szańcach w Wilkowicach byłby szeroki plac przy ul.Harcerskiej/Polana po prawej stronie nowo wybudowanego zbiornika wody w Górnych Wilkowicach/.


Miejsca które warto odwiedzić

Opublikowano 28 lutego 2012, wtorek o 20:43.

Wilkowice wzbogaciły się w roku 2012 o kilka interesujących miejsc które warto lub nawet trzeba odwiedzić.

Pomnik przy Urzędzie Gminy. Przeniesiony z rogu ulicy Do Lasku i Wyzwolenia do Parku Gminnego koło Urzędu Gminy Wilkowice. W miejscu gdzie stał pomnik przebiegać będzie rondo.

Kamienny krąg.

Na końcu ul. Kościelnej na początku tzw. „Kapli” od dawna straszył dawno zamknięty kamieniołom, po prostu duża dziura gdzie gromadziła się śmierdząca woda i gdzie zrobiono dzikie wysypisko odpadów, gruzu i wszystkiego co było ludziom niepotrzebne. Wójt i Sołtys gminy Wilkowice pomyśleli, a ekipa pana Bogdana Ślosarczyka z Gminy, dokonała oczyszczenia tego „dołu”, poszerzono wejście do kamieniołomu. Pomysłowo uporządkowano zbocza, przed wejściem ustawiono ławeczkę i rzeźbę św. Huberta patrona myśliwych i leśników. Miejsce to nazwano „kamienny krąg”. Ma służyć mieszkańcom jako miejsce wypoczynku. Tam będzie można rozpalić ognisko, grillować, kontynuować zapominane już „sobótki”. Może w przyszłości to być miejsce gdzie się będzie tańczyć, może będzie i kino na wolnym powietrzu. Pomysłów jest wiele a miejsce super. Nie należy zapominać, że to „Kapla”. Kiedyś było to miejsce odwiedzane przez miejscowych kapelanów, tam kontemplowali, układali kazania, odmawiali pacierze, przygotowywali się do niesienia posługi kapłańskiej.

W prawo od „kamiennego kręgu”, znajduje się stary zapomniany cmentarz gdzie grzebano zmarłych z Bystrej, Mesznej i Wilkowic, ponieważ zabrakło miejsca na małym cmentarzu przy starym drewnianym kościele. Ludzie umierali na zarazę, którą przynieśli żołnierze rosyjscy wracający z frontu w 1848 roku. Ksiądz Dziekan Franciszek Kuliga przekazał nam wiadomość, że mieszkaniec Wilkowic Adam Nikiel zobowiązał się do opieki nad cmentarzem oraz do odnowieniem krzyża. Bardzo fajne zobowiązanie.

„Kapla” to również miejsce na której miejscowi strażacy urządzali słynne majówki. Była orkiestra, bufet i bawiono się do późnych godzin nocnych. Może to wróci- kto wie. Brakuje tylko oświetlenia ale i z tym myślę nasze władze gminne sobie poradzą.

Tablica historyczna

Przy parkingu, na ostatnim przystanku w Górnych Wilkowicach przy ulicy Harcerskiej zamontowano okazałą tablicę informacyjną. Na tablicy od strony parkingu umieszczono historię powstania nazwy osady Wilkowice oraz historię zbójnika Buloka. Autentyczny obraz skały czarownic którą można zobaczyć idąc w dół ulicy Wyzwolenia czarnym szlakiem do ulicy Pieczarkowej. Zbójnikowi pomagały dwie piękne cyganki. W okolicach „skały czarownic”, zbójnika ujęto. Został zamęczony na rynku w Żywcu.

Idąc ulicą Harcerską dojdziemy do zbiornika małej retencji i początku rzeki Wilkówka, gdzie jak pisze historyk Andrzej Komoniecki w księdze „Dziejopis Żywiecki” str.477 cyt: „ Wilkowice od potoka albo rzeki Wilkówka nazywanej, która płynie około tej góry Rogacz z miejsc pobliskich Wilkówek przezywanych, gdzie się wilcy niegdy mnożyli. A odtąd tę wieś Miemcy nazywają Wolfdorf to jest Wilkowa Wieś albo Wilkowice” koniec cytatu. Z parkingu obok tablicy rozciąga się widok na Magurę, Skrzyczne i dolinę Wilkowic. Stąd zapewne z drżeniem serc oglądali mieszkańcy Wilkowic pożogę i łuny płonących zabudowań wiejskich i dworku Wilkowickiego. Pogromu dokonały wojska szwedzkie 8 marca 1656 roku za opór naszych rodaków na szańcach, które usypano w delcie rzeki Skleniec i Białej niedaleko drewnianego kościółka w Mikuszowicach.

Kaplica w Górnych Wilkowicach.

Kaplica położona w pięknym miejscu z widokiem na Żywiecczyznę. Wybudował ją wielki już nieżyjący społecznik Stanisław Grabski. Kapliczka wymagała remontu. Znaleźli się chętni, którzy w czynie społecznym odnowili kapliczkę. Składamy im podziękowania to dobrze, że są tacy ludzie jak : Jarosław, Jacek, Mateusz Pasierbkowie, Marek i Daniel Piprek, Grzegorz, Adam Czuba, Przemek, Damian Chrobak, Darek Dobija, Józef, Krzysztof, Łukasz Pawlusiakowie, Grzegorz Widuch, Piotr Grabski, Piotr, Józef, Bogdan Muchowie. Pani Anna Korla przekazała na rzecz remontu kapliczki potrzebne drewno. Bardzo dziękujemy w/w ludziom dobrej woli. W kapliczce tej od maja do czerwca oraz od września do października odprawiane będą msze św. o godz.1o.30. Do mszy świętej czasami grają członkowie orkiestry dętej z Wilkowic i wtedy jest bardzo dostojnie i uroczyście.

Szopka Bożo- Nardzeniowa przy kościele jest coraz bardziej kolorowa, a rzeźb świętych, pastuszków i zwierzątek dużo. Wygląda ładnie i dzieci lubią tam przychodzić oglądać te kolorowe, duże postacie w szopce, które w sposób artystyczny z gustem ułożyła Pani radna Janina Piechota. Przypominamy iż te rzeźby wykonała grupa gminnych amatorskich rzeźbiarzy pod okiem Stanisława Kwaśnego artysty z Mesznej. Szopka nakryta jest drewnianym otwartym domkiem, brakuje tylko oświetlenia. Jesteśmy przekonani, że ktoś w roku następnym o tym pomyśli. Przy budowie szopki pomagali i za to chce im podziękować sołtys Wilkowic : Michał Rączka, Krzysztof Ferfecki, Marek Maślanka, Daniel Piprek, Bogdan Wojcieszek. Podziękowanie należy się również młodzieży ze Szkoły Podstawowej z Wilkowic, którzy kolędowali przy budowie szopki. Młodych kolędników przyprowadził Pan Andrzej Pobożny Dyrektor Szkoły Podstawowej. Pani Władzia jak zwykle częstowała gorącą herbatką i wspaniałym ciastem które same upiekła. Młodzi grali kolędy na fletniach pana, ksiądz dziekan opowiadał anegdoty i tak z szopką rósł nastrój świąteczny. A propos fletni pana, na pewno Państwo słyszeli, że przy Szkole Podstawowej powstał zespół fletni pana i okaryny. Prowadzi go Pani mgr Maria Prostak, wykształcony muzyk i entuzjasta muzyki. Ten zespół robi furorę, jest rozchwytywany w naszym regonie. Mają już pierwsze sukcesy:

Pierwsze miejsce w Gminnym Przeglądzie Kolęd i Pastorałek- Meszna 2012 r. Pierwsze miejsce w Gminnym Konkursie Zespołów Kolędniczych-Bystra 2012r, występy okolicznościowe w wilkowickim Domu Strażaka. Występy w Muzeum Miejskim w Żywcu /na zaproszenie kuratora Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku Białej, Pana Zbigniewa Micherdzińskiego. Występ w Bielskim Centrum Kultury w ramach podsumowania warsztatów gry na fletni pana i koncertu światowej sławy fletnistki Lisselote Rokyta. Są zespoły grające na instrumentach dętych, skrzypcach, gitarach a w Wilkowicach młodzi grają na fletniach pana i okarynach. Te instrumenty świetnie współbrzmią, muzyka porywa, „ciarki płyną po plecach”, ach jak to się sucha !. Możemy być dumni – to młodzież naszej szkoły podstawowej. Jest ich 24. Pani mgr Maria Prostak chce utworzyć z uczniów którzy poczynili najlepsze postępy zespół muzyczny grający tą niecodzienną muzykę. Pani Maria będzie grała w zespole na gitarze aż wyuczy gitarzystę. Brawo tak trzymać Pani Mario! Władysław Wala.